Pisałem poprzednio, jak szkodliwe potrafi być bieganie… z badań jasno wynika, że mało komu w dłuższej (lub krótszej) perspektywie wychodzi to na zdrowie.
Czy to znaczy, że powinniście wybić sobie z głowy tę formę ruchu? Absolutnie nie, jedynie trzeba robić to „z głową” !
„Z głową”, czyli zadajcie sobie najpierw pytanie, czego oczekujecie od biegania… chcecie za pomocą biegania schudnąć? Macie marzenie przebiec maraton? Do wakacji planujecie kratę na brzuchu? Potrzebujecie usprawnić swój układ oddechowo-krążeniowy? Lekarz kazał coś ze sobą zrobić ? Itd. itp.
W zależności od tego, jakie będzie pytanie i odpowiedź, ustawcie sobie plan działania (w tym momencie szczerze zachęcam do szukania informacji u specjalistów!), zdecydowanie pozwoli wam to skrócić czas osiągnięcia celu, jak również bardzo często zaoszczędzi masę zdrowia.
Różne cele i powody determinują różne drogi, jednak ja, chciałbym przestrzec przed najczęściej popełnianym błędem początkujących. Scenariusz zazwyczaj wygląda w podobny sposób: chcę/muszę coś ze sobą zrobić, więc po prostu wychodzę biegać. Dziś przebiegnę tyle ile dam radę, jutro więcej, pojutrze jeszcze więcej (no bo przecież z każdym treningiem forma rośnie, to muszę biegać więcej) i tak do momentu aż będę tam, gdzie chcę… Niestety, nic bardziej mylnego.
- Zanim cokolwiek zaczniecie, skonsultujcie się w sprawie waszego stanu zdrowia ze specjalistą, nie musi być lekarz, może być fizjoterapeuta lub dobry trener, który zrobi solidny wywiad, a następnie przeprowadzi testy sprawnościowe (FMS, MCS itd.) i na tej podstawie ułoży wam plan.
- Zanim zaczniecie biegać, zapiszcie się na siłownię, a najlepiej połączcie dwie formy naprzemiennie, czyli raz bieganie, raz siłownia. Od razu tłumaczę, wcale nie wiąże się to z codziennym wysiłkiem, a jedynie chodzi o naprzemienne bodźcowanie. Może to wyglądać np. niedziela — bieganie, środa — siłownia, piątek — bieganie, poniedziałek — siłownia (kwestia tego, ile mamy czasu).
- Zacznijcie od marszobiegów!!! Tak, wysiłek przerywany jest zdecydowanie lepszy i bezpieczniejszy niż bieg ciągły, ponieważ nie obciąża tak układu ruchu. Pozwala „uczyć” organizm utylizacji produktów przemiany materii (np kwasu mlekowego), dzięki czemu forma zdecydowanie szybciej rośnie. Pozwala ograniczyć kortyzol — czyli hormon, który w nadmiarze jest przeciwnikiem dobrej formy. Co więcej, jak wiecie z poprzedniego wpisu, EPOC takiego wysiłku bywa większy, więc i efekty będą lepsze.
- Zainwestujcie w pulsometr. Sprzęt, który w tej chwili można dostać za naprawdę nieduże pieniądze, pozwoli wam poznać wasze ciało, jednocześnie da wam większą kontrolę nad wysiłkiem. Dzięki niemu będziecie wiedzieć, jak duże jest obciążenie układu krwionośnego. Dodatkowo prosty sposób możecie wyznaczyć sobie progi wysiłkowe, przez co trening nabierze nowej jakości i skuteczności.
- Słuchajcie organizmu! Ból jest sprzymierzeńcem, a nie przeciwnikiem! Jeśli boli, to znaczy, że coś się dzieje złego, a czym szybciej zareagujecie, tym mniej szkód wyrządzicie!
Namawiam do zdrowego biegania
AndM